Oślepieni blaskiem Vegas ruszyliśmy następnego dnia do Boulder City, zbaczając wcześniej na południe na drogę 95. Nie mogliśmy przecież ominąć kolejnego miejsca z gry Fallout: New Vegas, czyli Nelson. Po skręceniu w drogę 165 prowadzącą do miasteczka, zatrzymaliśmy się na chwilę na parkingu. Podziwialiśmy surowy krajobraz Nevady i obserwowaliśmy przejeżdżające obok nas kampery.
Wokół nas nie było praktycznie żywego ducha, tylko my i przestrzeń wokół nas. Wolność.
Przy parkingu znajdowała się tablica informacyjna na temat pustyni Mojave, jej flory i fauny oraz szacunku dla przyrody i okolicznych mieszkańców. Bardzo mi się podoba to w USA, że zazwyczaj wszystko jest dokładnie oznaczone i można przy okazji wyczytać dużo przydatnych informacji.
 |
żółwi niestety nie spotkaliśmy :( |
Po chwili odpoczynku pojechaliśmy dalej. Wkrótce naszym oczom ukazało się Nelson. Z racji tego, że nie było gdzie zawrócić, pojechaliśmy dalej, za miasteczko i tylko dzięki temu dojechaliśmy do klimatycznego Ghost Town - Historical Eldorado Canyon.
Nelson zwane wówczas Eldorado stanowiło jedno z pierwszych i głównych miejsc wydobycia złota (również srebra, miedzi i ołowiu) w Nevadzie. Ściągali tu również dezerterzy z wojny secesyjnej.
 |
fajnie znaleźć kilka sztabek ;) |
Niestety tam, gdzie bogactwo, tam zazwyczaj następuje niezgoda, a często i rozlew krwi.
Spędziliśmy tu trochę czasu, oglądając rozstawione między budynkami z epoki wraki samochodów i próbując wczuć się w rolę poszukiwaczy złota. Jest to możliwe tym bardziej, że lokalni mieszkańcy organizują wycieczki z przewodnikiem. My niestety z tego nie skorzystaliśmy - być może w przyszłości będzie jeszcze taka okazja, gdyż to miejsce bardzo przypadło nam do gustu i chcielibyśmy tu kiedyś wrócić. Tym bardziej jesteśmy szczęśliwi, że udało nam się tu trafić, bo wyszło to zupełnie przypadkiem! Zapraszamy do obejrzenia poniższej galerii: