Los Angeles znajduje się na wishliście większości osób marzących o podróży do Stanów Zjednoczonych. Nas to miasto trochę rozczarowało, ale im dłużej o nim teraz myślimy, tym bardziej chcemy tam wrócić. Ale od początku...
Pierwsze, co widzi się po wyjeździe z lotniska, to ogromne korki na ogromnej autostradzie (4 pasy, czasem 5 albo więcej w obie strony :D ). Chyba każdy w tym momencie przeżywa ogromny stres, gdyż w stosunku do naszych polskich dróg jest dużo więcej pojazdów na drodze, odnieślismy wrażenie, że poruszają się one szybciej niż u nas, zmiana pasów również następuje jakoś dynamiczniej, człowiek też nie zna okolicy i nie jest pewny, w który zjazd skręcić. Ale po paru dniach można się z grubsza przyzwyczaić.

Nasz pierwotny plan zakładał, że po przylocie do Los Angeles nie będziemy nic konkretnego zwiedzać, tylko udamy się ewentualnie na wieczorną panoramę miasta do Griffith Observatory. W rzeczywistości dosyć szybko nam poszło załatwienie formalności na lotnisku i w wypożyczalni samochodów, więc w hotelu byliśmy ok. godz. 14. Postanowiliśmy ruszyć w miasto i poszukać jedzenia. Ale najpierw skierowaliśmy się w kierunku znanego wszystkim znaku Hollywood. Po drodze ujrzeliśmy las wieżowców Downtown Los Angeles:
Tutaj też mieliśmy okazję zobaczyć po raz pierwszy school bus, jeden z symboli
z
amerykańskich filmów ;)
Na nawigacji wyznaczyliśmy sobie wstępnie adres 3000 Canyon Lake Drive, aby podjechać jak najbliżej do Hollywood Sign. Okazało się to błędem, gdyż zaginęliśmy w gąszczu wąskich i krętych uliczek wśród luksusowych willi, gdzie nie było nawet miejsca na zatrzymanie samochodu. Czym prędzej staraliśmy się stamtąd wynieść i grzecznie zaparkowaliśmy w końcu na Glen Oak.
Jak widać, to całkiem dobra miejscówka do zrobienia pamiątkowych zdjęć. Sam napis nie zrobił jednak na nas takiego wrażenia, jakiego byśmy się spodziewali. Może dlatego, że obecnie z łatwością można znaleźć sporo podobnych zdjęć w internecie, a może dlatego, że byliśmy już straszliwie głodni! Musieliśmy jeszcze trochę wytrzymać, gdyż ze względu na korki do naszego następnego celu podróży jechaliśmy ok. 40 min. A był nim oczywiście Hard Rock Cafe ❤ przy Hollywood Boulevard.
 |
imię Wojtka zapisane przez obsługę HRC ;) |
Musieliśmy poczekać na wolny stolik (chociaż restauracja nie była wtedy szczególnie oblegana), więc w pierwszej kolejności poszliśmy pod Grauman’s Chinese Theatre, żeby zobaczyć "dziury w chodniku".
 |
chyba najbardziej oblegane miejsce w LA |
Zdecydowanie warto tu przyjechać.
Dla nas to nr 1 do zobaczenia w Los Angeles. Ja (Magda) nie jestem wielką znawczynią filmów, nie śledzę też wydarzeń związanych ze światem rozrywki, ale mimo to to miejsce zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Mogliśmy dotknąć miejsc, w których odciśnięte są dłonie / stopy samego Clinta Eastwooda, Michaela Jacksona, czy Arnolda Schwarzeneggera ❤ Super przeżycie! Przy okazji można mieć dobrą zabawę odnajdując swoje ulubione gwiazdy :D
 |
"Śmiało dążyć tam, gdzie nie dotarł jeszcze żaden człowiek / To boldly go where no man has gone before" |
|
 |
zdjęcie z Clintem Eastwoodem |
 |
... i Michaelem Jacksonem :D |
 |
Anthony Quinn |
 |
Arnold Schwarzenegger powrócił |
 |
Johnny Depp |
 |
Sandra Bullock i Jackie Chan |
 |
duże stopy Samuela L. Jacksona |
 |
Jack Nicholson |
 |
Tom Hanks |
Jak ktoś ma szczęście, to może tu spotkać znaną osobę - następnego dnia po naszej wizycie pod Chinese Theatre był Dwayne "The Rock" Johnson, który wówczas otrzymał swoją gwiazdę w chodniku ;)
 |
same gwiazdy |
A sponsorem tego odcinka jest... 😆 :
Jak widać na poniższym zdjęciu, wchodził wówczas do kin Jurassic World. A gdybyśmy weszli po tych schodach, to byśmy zobaczyli jeszcze raz napis Hollywood - ale niestety wtedy tego nie wiedzieliśmy i skierowaliśmy się z powrotem do Hard Rock Cafe.
W końcu - po paru godzinach od wylądowania w USA - mogliśmy coś zjeść.
Nasza pierwsza wyprawa do USA była niskobudżetowa, więc chcieliśmy zamówić coś niedrogiego - padło na pizzę. Dobra pizza nie jest zła, ale w tym wypadku niestety była bardzo słaba. Jak się później okazało, był to jeden z najdroższych posiłków na całej naszej trasie (ok. 23 $). Nie zrobiliśmy tutaj pełnego rekonesansu lokalu i nie wiemy, jakie gwiazdorskie artefakty się tam znajdowały.
Po całym dniu pełnym wrażeń, a dokładnie po 24 godzinach bycia na nogach udaliśmy się do hotelu - nie mieliśmy już siły na nocną panoramę z Griffith Observatory. Ta atrakcja, jak i ponowna wizyta w HRC, muszą poczekać na kolejny raz :)
 |
jedyne spojrzenie na Griffith Observatory |
 |
zachód słońca nad LA |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz